3 marca 2014

Wspominki ;-)



           Patrzy się na powyższe zdjęcie i łezka kręci się w oku. Pamiętam te początki. Pamiętam ten cały szał i szum. Pamiętam każdą piosenkę, każdą łzę wylaną przy słuchaniu ‘Rette Mich’ czy ‘Wenn Nichts Mehr Geht’. Pamiętam każde podekscytowanie puszczonym w tv teledyskiem, każdą radość i piski przy oglądaniu programów na VIVA.de ;) VIVA LIVE, Comet, Echo...wszystko pamiętam to tak dokładnie, jakby odbywało się to wczoraj. Pamiętam każdą złość na rodziców gdy nie dali pieniędzy na gazetę, którą tak bardzo pragnęło się mieć.
           Pamiętam moment gdy pojechało kupić płytę ‘Schrei’ do sklepu, i pamiętam te łzy gdy już po zapłaceniu trzymało ją w rękach. To było niesamowite uczucie. Potem spędzało się całe dnie i noce na słuchanie piosenek, które po pewnym czasie znało się na pamięć i nuciło się je pod nosem w każdej wolnej chwili.
           Pamiętam też każde szyderstwo z ust rówieśników. Każde ‘pedały’, cioty’, ‘nieudaczniki’. Pamiętam każdą kłótnię, którą wszczynało się by bronić tych, którzy byli dla nas najważniejsi, którzy byli dla nas podporą, nawet jeśli nie znali nas. To było nie ważne. Ważna była ich muzyka, ich uśmiechy, ich szczęście. Bo przecież jeśli oni byli szczęśliwi to i samemu się nim było:-)
           ONI. Tom, Bill, Georg i Gustav. Tokio Hotel. Nasza miłość. Nasza siła. Nasze szczęście. Tym dla mnie byli. Są nadal. Byli, są i już zawsze będą. Tak wiele się im zawdzięcza.
           Oooo, pamiętam jak siedziało się po nocach i czytało różnorodne opowiadania związane z nimi. Opowiadania, które zabierały nas w nasz świat fantazji i szczęścia. Pamiętam jak ukrywało się z tym przed rodzicami, pamiętam jak przy każdym szmerze wyłączało się monitor i wskakiwało się pod kołdrę gdy słyszało się kroki rodziców, a rano udawało się chorych by nie iść do szkoły i móc odespać nieprzespaną nockę.
           Pamiętam krzyki rodziców, gdy kolejny plakat ozdobił ścianę bez zgody rodziców. Pamiętam, wściekłość rodziców gdy przyszło się do domu z zafarbowanymi na czarno włosami - i nie ważne, że wyglądało się w tym kolorze okropnie ;p - pamiętam te błagania mamy, aby pozwoliła przekłuć nam język bo samemu w wieki 16 lat nie można było tego zrobić, i pamiętam tę radość gdy mama się zgodziła, i pamiętam to podniecenie gdy już siedziało się u kosmetyczki i czekało się na swoją kolej. Pamiętam stukających się w czoło znajomych mówiących ‘jesteś chora’ gdy pokazywało się na prawo i lewo przekłuty język.
           Pamiętam te łzy wściekłości i smutku gdy rodzice nie pozwolili w 2007 roku pojechać na koncert tych, którzy byli dla Ciebie całym życiem bo miało się tylko te głupie 17 lat. 17 lat, które były najpiękniejszym okresem życia. Pamiętam, jak nie odzywało się do rodziców przez kolejny miesiąc demonstrując tym swoje zranienie i żal do nich. Ale pamiętam też rok 2010, gdy ze swoją rodziną - fankami - stało się pod Atlas Areną w Łodzi, śpiewało się i żartowało. Było to najpiękniejsze co w życiu mogło Cię spotkać. Nareszcie spełniało się swoje marzenie! I nie ważne było to, że było cholernie zimno i przemarzło się jak nie wiem co. Najważniejsze było to, że się tam było. Że stanęło się potem na płycie Fan Zone i świetnie bawiło przy tak dobrze znajomych nutach i tak dobrze znanych Ci osobach, może nie wszystkich, ale zawsze :-)
           Minęło już ponad 8 lat, prawie 9 a ja wciąż Kocham tych czterech nastolatków, którzy spełnili swoje marzenie. Dziś są już dorosłymi mężczyznami tak jak ja dorosłą kobietą, ale to co przeżyłam z nimi - i pewnie jeszcze przeżyję nie jedno - to było najpiękniejsze i najlepsze co mnie w życiu spotkało :-)


1 komentarz:

  1. Nie wiem dlaczego lubię czytać właśnie TAKIE rzeczy. Ja nigdy nie odczuwałam tego w ten sposób. Dla mnie oni po prostu byli czteropakiem niesamowicie fajnych chłopaków, którym udało się spełnić swoje marzenie. Koncert w Warszawie sobie odpuściłam, ale do Łodzi jechałam już tylko dlatego, by ich zobaczyć, posłuchać i spotkać się z koleżanką. Jednak kiedy stałam tam w środku nie było żadnego "wow". Byłam ja i tłum fanek, które wcale nie ukrywały targających nimi uczuć. Wtedy zrozumiałam, że moja "fascynacja" zespołem ma całkiem inne podłoże. Hm, nie wiem po co w ogóle Ci to piszę. xD Tak jakoś mnie tchnęło... :)

    OdpowiedzUsuń